5 lipca


5 lipca, 1985

No i stało się. To cudowne stworzenie pojawiło się na świecie z donośnym krzykiem, roniąc łezki. Oderwano je od matki w piękny, słoneczny i ciepły dzień o godzinie dziewiątej czterdzieści pięć wieczorem. Wspaniały nastrój wypełniał salę, wszyscy zebrani (dr K., położna i oczywiście rodząca) odetchnęli z ulgą, gdyż poród trwał cztery dni. Dzidziuś (4 kilo i 57cm wzrostu), pomarszczony, z meszkiem na głowie oglądał swymi zieleńkimi oczkami przyszłą rodzinę. Jedno spojrzenie na ojca i matkę i dziecko zrozumiało. Na jego buźce pojawił się grymas uśmiechu.

- Przez resztę mojego życia będę dzieckiem moich rodziców… - pomyślało i pozwoliło się umyć, oczywiście drąc się w niebogłosy dla niepoznaki.

Barbara P.