8 stycznia

8 stycznia, 1950

Owszem, upadek to już jest. I to żeby jeszcze na ciele, ale niestety, na umyśle. Ponieważ słynęłam z długich i podwiniętych rzęs, postanowiłam mieć jeszcze dłuższe. No i się wymądrzyłam. Chciałam uciąć koniuszki, żeby pobudzić ich wzrost. Światło było słabe, mrugało. Chlasnęłam nożyczkami tuż przy powiekach. Chciałam sobie tymi samymi nożyczkami wykłuć oczy. Zaczęłam głośno płakać. Weszła mama i dostała ataku śmiechu. Po czym powiedziała, że odrosną, ale radzi mi także wyrwać włosy i zgolić brwi, co mi to niby szkodzi. Płakałam parę godzin. Mama weszła ponownie z butelką rycyny. Myślałam, że to dalsze kpiny. Nie, już nie żartowała, olej rycynowy dobrze wpływa na porost włosów. Mam smarować co drugi dzień na noc. Podobno odrosną takie długie, jak były jeszcze wczoraj, może nawet dłuższe, ale nigdy nie odzyskają dawnej, intensywnej czerni. (…)

Lilka Sagowska